Ocena:**
Amarone della Valpolicella. Kto raz wypił ten wie. Kto nie
spróbował musi żałować. Jest jeden mały minus – ta radość zaczyna się od 20
Euro za butelkę i kończy, przepraszam, gdzie się kończy to Bóg wie, ale ja
widziałem koniec nawet za 200 Euro. Cena jest wynikiem skomplikowanej
produkcji. Grona się zbiera, suszy na matach a z obsuszonych gron wyciska sok. Tak
powstaje amarone. Osad i wyciśnięte skórki nie mogą się zmarnować. Dodaje się
je do valpolicelli. Tak powstaje valpolicella ripasso. I ważne, cena ok. 10
Euro.
Piłem ripassy, które były lepsze niż niejedno amarone (spróbujcie
Tezza Brolo della Giare).
Butelka, którą piję dziś ma szczególne znaczenie, to prezent
od brata. Z definicji powinna smakować, ale ta smakować chce.
W nosie tytoń, herbata,
owoce leśne. Wino nie jest przesłodzone.
W ustach radosne,
łatwe, jeżyny, lekko taniczny finisz.
Wino w Gambero Rosso dostało 2 kieliszki – pierwszy raz się
zgadam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz