środa, 4 września 2013

Podróż do Włoch

Jarosław Iwaszkiewicz napisał książkę „Podróże do Włoch”. W skrócie książka opisuje pełne przygód losy bohatera (Iwaszkiewicza), który jest bardzo inteligentnym, wykształconym reprezentantem ludu pracującego miast i wsi i z różnych okazji przyjeżdża do Italii. A to go zaprosi ambasador, a to jest reprezentantem Polski w komitecie jakiejś nagrody, a to po prostu chce napisać nową książkę, a jak sam przyznaje nigdzie nie miał takiej weny jak we Włoszech (gdy to pisze przypomina mi się „Zniewolony umysł” i tak myślę jaka była cena tego bywania w Italii gdy w Polska nędzniała). Pisze o Iwaszkiewiczu i jego książce, ponieważ jest napisana świetnym językiem (pewnie można go nazwać staroświeckim) i opisuje świat bardzo elegancko, nie ma mowy np. o niedogodnościach podroży, wszystko jest piękne i wzniosłe.
A chcecie poznać moją wersję podróży do Włoch? Jestem we Włoszech po raz … 6 może 7. Ale ponieważ podróżuje z mały dzieckiem, rozłożyliśmy podróż na dwa dni. I gdybym chciał to podsumować powiedziałbym: po dwóch dniach, 14 godzinach w samochodzie, w tym 2 godzinach w korku na autostradzie i 3 godzinach śpiewania motywu przewodniego „Żandarma z Saint Tropez” (sądzę, że nieodwracalnie skrzywiłem gust muzyczny córki, ale dziwnie ją to uspokaja) dojechaliśmy do Włoch i już pierwsza kanapka na stacji benzynowej (chleb z koprem włoskim oraz szynką) zrekompensował mi niewygody podróży. Jeśli chcecie w czasie podróży do Włoch uspokoić skołatane nerwy panini+espresso na pewno pomoże.
Przyjechaliśmy na miejsce, zjadłem pizzę i popiłem chianti, i jeszcze kieliszek a już nie będę mógł napisać nic o niewygodach podróży. Ulegną one zatarciu ….
 
I teraz już rozumiem czemu Iwaszkiewicz nie pisał o niewygodach. Może pił chianti i zapominał. 

Tu jest po prostu pięknie….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz