wtorek, 20 sierpnia 2013

List do redakcji



Autentyczny list do redakcji:
„Droga Redakcjo,
Byliśmy z Edkiem na wycieczce autokarowej do grobu Ojca Świętego. Potem oglądaliśmy Rzym, była audiencja generalna u Papieża i muzea. Przed Moną Lisą był taki tłok, że nie widziałam obrazu. W drodze powrotne byliśmy w Monte Casino i w Wenecji. Ostatniego wieczoru wybraliśmy się z Edkiem na kolację do pizzerii innej niż grupa. Obsługiwał gruby Włoch ale miał coś w sobie. Wrzucił węgiel do piwnicy i zabrał się do robienia pizzy. Do pizzy dostaliśmy wino w karafce. Wino było pyszne, takie nie słodkie ale nie takie jak te wytrawne z supermarketu. Włoch nam powiedział, że ma to wino na butelki i kupiliśmy dwie. Jedną zrobiliśmy śpiewając „Hej, sokoły” w autokarze. A drugą w domu. I to szok! Smakowało inaczej, nie tak jak to z karafki  ani z butelki. Edek mówi, że czytał w Logo, że niektóre wina fałszują. Czy nasze wino było sfałszowane? Halina”

Droga Halino,
Gratuluję wycieczki. Wyprawa do Włoch to zawsze niezapomniana przygoda. Przykro mi, że nie widziałaś Mona Lisy, słów brak.
Na początek dwie uwagi techniczne. Nie jest rzadkością, że wino podawane w karafce w pizzerii to to samo wino, które jest sprzedawane w sklepach i niekiedy otrzymuje świetne oceny.
Wino przewożone na dalekie odległości powinno po przewiezieniu odpocząć kilka dni przed otwarciem. Wstrząsanie winu szkodzi.
Wino to fenomen. Przytoczona opowieść wskazuje, że bardzo ważny jest kontekst (okoliczności) picia wina. Wino pite we Włoszech smakuje świetnie a w domu może już nie tak dobrze. We Włoszech jesteśmy na wakacjach (bez stresu), jemy świetne jedzenie, jesteśmy w miłym towarzystwie. Co zatem zrobić. Do dobrego wina, proponuję przygotować dobrą kolację (do włoskiego może spaghetti) i zaprosić znajomych. Gwarantuje, że po kilku winach zabrzmią „Hej, sokoły”.  Jestem pewien, że Edek zastąpi Włocha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz