Autentyczny list do redakcji:
„Droga Redakcjo,
Byliśmy z Edkiem na wycieczce
autokarowej do grobu Ojca Świętego. Potem oglądaliśmy Rzym, była audiencja
generalna u Papieża i muzea. Przed Moną Lisą był taki tłok, że nie widziałam
obrazu. W drodze powrotne byliśmy w Monte Casino i w Wenecji. Ostatniego wieczoru
wybraliśmy się z Edkiem na kolację do pizzerii innej niż grupa. Obsługiwał
gruby Włoch ale miał coś w sobie. Wrzucił węgiel do piwnicy i zabrał się do
robienia pizzy. Do pizzy dostaliśmy wino w karafce. Wino było pyszne, takie nie
słodkie ale nie takie jak te wytrawne z supermarketu. Włoch nam powiedział, że
ma to wino na butelki i kupiliśmy dwie. Jedną zrobiliśmy śpiewając „Hej, sokoły”
w autokarze. A drugą w domu. I to szok! Smakowało inaczej, nie tak jak to z
karafki ani z butelki. Edek mówi, że
czytał w Logo, że niektóre wina fałszują. Czy nasze wino było sfałszowane? Halina”
Droga Halino,
Gratuluję wycieczki. Wyprawa do Włoch to zawsze
niezapomniana przygoda. Przykro mi, że nie widziałaś Mona Lisy, słów brak.
Na początek dwie uwagi techniczne. Nie jest rzadkością, że
wino podawane w karafce w pizzerii to to samo wino, które jest sprzedawane w
sklepach i niekiedy otrzymuje świetne oceny.
Wino przewożone na dalekie odległości powinno po przewiezieniu
odpocząć kilka dni przed otwarciem. Wstrząsanie winu szkodzi.
Wino to fenomen. Przytoczona opowieść wskazuje, że bardzo
ważny jest kontekst (okoliczności) picia wina. Wino pite we Włoszech smakuje
świetnie a w domu może już nie tak dobrze. We Włoszech jesteśmy na wakacjach
(bez stresu), jemy świetne jedzenie, jesteśmy w miłym towarzystwie. Co zatem
zrobić. Do dobrego wina, proponuję przygotować dobrą kolację (do włoskiego może
spaghetti) i zaprosić znajomych. Gwarantuje, że po kilku winach zabrzmią „Hej,
sokoły”. Jestem pewien, że Edek zastąpi Włocha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz